Leon Łopata – Komunizm Płciowy [Sztuka i Naród]
6 października 2024
1
Idąc przez dzielnicę przemysłową Anthony bezwiednie brnął wzrokiem po martwym pejzażu jakim było zbiorowisko maszyn. Zrobotyzowani pracownicy dzielnie produkowali coraz nowsze zastępy sztucznej inteligencji mające zapewniać ludzkiemu rodzajowi przyjemność. By zapewnić ludziom Dobrobyt i Przyjemność… – przypomniał sobie słowa Demokratycznego Premiera. Hasło to nie gościło tylko w umyśle mężczyzny – było obecne w całej przestrzeni Globalnego Miasta – na budynkach przemysłowych, mieszkalnych, a nawet… na Domach Miłości. Tak, nawet tam! W końcu to one były ostoją przyjemności…
Mężczyzna szedł podziwiając cud demokracji – szwadrony pracujących robotów budowały nowe maszyny. Mali, szarzy Przyjaciele Przyjemności Powszechnej (bo tak się nazywały roboty służące człowiekowi) sunęli ku fabryce „Wszechświat”, która specjalizowała się w budowie promów do podróży międzyplanetarnych. Takowe jednak były dostępne tylko robotom PPP. „Szlaki międzygwiezdne to wrota do faszyzmu” – mówił Demokratyczny Premier. Właśnie po przestrodze tego męża stanu mieszkańcy Globalnego Miasta zakazali w referendum podróży gwiezdnych istotom żywym. Dlaczego? Faszyści zarzuciliby naszemu premierowi tendencje do autorytaryzmu, lecz nie jest to w stylu tego wielkiego demokraty. Ten właśnie poczynił drastyczne kroki, by uchronić ludzkość przed najkrwawszą autokracją – faszyzmem. W końcu czy jeśli jeden człowiek wyruszy na inną planetę, to czy będzie on nadal żył w równości z współbraćmi z Globalnego Miasta Póki nie zrównamy poziomu życia Ziemi i innych planet tlenozapełnionych niech podróże odbywają tylko PPP – przekonywał premier. I tak też na szczęście jest…
***
Nierówność rodzi faszyzm. Każdy przejaw posiadania czegoś na własność to właśnie odmiana tej czyhającej ideologii zła. To ona doprowadzała ludzkość do wojen i tragedii. Jak dobrze, że jej złudna moc ukorzyła się przed naszym Rządem Przyjemności…
***
Anthony szedł dalej przemierzając sekcję mieszkalną. Ludzie szli do przydzielonych im mieszkań w sektorze 161. Mężczyzna także udał się do obszaru zajmując swoją kabinę w budynku. Wszedłszy na swoje piętro udał się do Sali Kabin i wchodząc po drabinie podszedł do czegoś na kształt trumny wysuwanej ze ściany – swojej kabiny. Wysunął ją przyciskiem i do niej wszedł. Gdy tylko usadowił się w ciasnym pokoiku wsunął się w ścianę. Drobny PPP służący w tym sektorze po chwili zapukał do kabiny i powiadomił Anthonego, że ten zapomniał narkotyków, które serwuje się każdemu z przybyszy odwiedzającemu blok mieszkalny. Mężczyzna złapał się za głowę – jak można było postąpić tak nietaktownie! Przeprosił uprzejmie i zażył tabletkę…
***
Jak cudownie biegać po łące błogości i delektować się czystą przyjemnością! Anthony odpływał do czeluści innego wymiaru jakim jest świat po zażyciu Kosmosu. Jego duszę owładnęło puste szczęście, ale jakże kuszące! Kroczył ścieżką przyjemności rozbudzającej jego zmysły i zaspokajającej potrzeby jego uśpionej psychiki. Był w siódmym niebie dystansując się od rzeczywistości w objęciach rozkoszy…
***
Po przebudzeniu mężczyzna wyszedł ze swej klitki. Czuł się jakby rozszarpany, ale taka jest cena przyjemności! Szedł przez miasto bezładnie myśląc o swym życiu w czasach Rządu Przyjemności. Ma wszystkiego czego tylko pragnie…
Jak to dobrze, że Światło Świata wynalazło Kosmos… Bez niego ludzi ogarniały znużenie i marazm. A teraz… Przyjemność, i to bez wysiłku! Takie to cudowne… Za czymś takim można gonić bez strachu i przeciwności. To jeden z najcudowniejszych darów demokracji… Zarówno narkotyk jak i Światło Świata – wirtualny plik naszej epoki, który cały czas obmyśla jakie kroki poczynić ku postępowi. Od jego powstaniu nikt nie musiał trudnić się nauką, w końcu sztuczna inteligencja nas w tym wyręczała…
Drugim osiągnięciem Rządu Przyjemności były Domy Miłości. Słynne DM to oaza przyjemności, już nie tak nowatorskiej jak Kosmos, lecz sięgającej czasów pradawnych, które zwykło się nazywać faszystowskimi. Chodzi mianowicie o rozkosze seksualne. Nie są one jednak zarezerwowane na wyłączność seksualnych tyranów jakimi charakteryzowało się społeczeństwo faszyzmu. Teraz ich dystrybucja jest powszechna! To wszystko dzięki Komunizmowi Płciowemu… Reforma była uwieńczeniem demokratyzacji stosunków społecznych i… przyniosła koniec społecznych zawieruch. Od tej pory każdy ma Prawo Przyjemności, to znaczy możność stosunku z każdym. Niegdyś faszyści zastrzegali sobie jedną osobę na własność i obcowali tylko z nią, niby niewolnikiem. Na szczęście teraz każdy otrzymał Prawo Przyjemności, by móc zaspokajać swe potrzeby, których uśmierzyć nie umie nawet Kosmos…
Anthony szedł przez przestrzeń mieszkalną patrząc na ludność. Jej barwne Mundury Demokracji zaszumiały w głowie mężczyzny. Jak dobrze widzieć jedność ludzkości… Wszyscy ubrani w jedną myśl kolektywu demokracji… Nikt nie wychodził z faszystowską indywidualnością, oj nie! Każdy miał wszystko tożsame z grupą.
Jak dumnie Anthonemu z tą demokratyczną zasadą równości! W końcu to ona zapewnia Przyjemność i Dobrobyt… A niech pokaże tym faszystom, że jest wolny i demokratyczny! A niech zobaczą wrogowie przyjemności czym jest równość! O, tam idzie, niezbyt urodziwa istota, ale zupełnie równa, gdyż jest częścią kolektywu… A niech zażyje równości!
– Towarzyszko przyjemności, pragnę skorzystać z Prawa Przyjemności…
Dziewczyna zdziwiła się poważnie, pokręciła głową ze zdziwienia, lecz w krótce przemówiła.
– Zwykle to ja o to proszę… Dziwne, lecz jakże to miłe!
Anthony zabrał towarzyszkę do Domu Miłości. Nie rozmawiali, bo po co, to męczy! Zrobili swoje i pożegnali się ze sobą niezgrabnie…
2
Anthony był bardzo szczęśliwy. Poczuł się demokratą do szpiku kości! Chyba nie ma w nim ani grama faszyzmu, oj nie ma! Teraz jest bezgranicznie demokratyczny, niby sam Demokratyczny Premier! Przepełniony ideologicznym natchnieniem mężczyzna zdecydował się zażyć Mistyka, narkotyk pobudzający wyobraźnię. Otrzymał go w kantynie od lokalnego PPP i natychmiast przyswoił…
***
Drżyjcie odmęty faszyzmu! Teraz ja, sługa demokracji kruszę wasze podpory i rusztowania pseudomoralności niosąc Rząd Przyjemności… Mówię natchniony, lecz nie przez waszych bogów, lecz przez wyrób Światła Świata, prawdziwej podpory ludzkości… Uniesiony zbawczą siłą wyrastam ponad was. Wiem, że skrywacie się w każdym człowieku, mówiąc „zawłaszcz, wyklucz, poróżnij…”. Lecz nie na nas wasze podstępy! Dzieliliście ludzi na zamożnych i biednych, ładnych i brzydkich, utalentowanych i słabych. Teraz świat wypełnia równość Demokracji Przyjemności…
Ja sam uniosłem się ponad dawne przesądy i wybrałem tą jedną, najbrzydszą z tłumu i uniosłem ją orężem równości na piedestał prawdy…
***
Anthony odpoczywał w swojej nowej kabinie – była położona nadal w sektorze 161, jednak kilka skrzyżowań dalej. Tak to już tu bywało – co dzień w innym budynku, tak, by nie wzbudzić w sobie przywiązania – cechy faszystowskiej. Nie robiło to jednak nikomu różnicy – wszystkie budynki w imię równości były takie same. Ważne jednak były rotacje między nimi, tak, by nie zżyć się z ziemią i (przede wszystkim) ludźmi.
Niegdyś relacje międzyludzkie były oparte na własności uczuciowej – każdy miał kogoś. Teraz uczuć niebyło – wszyscy byli sobie równie obcy. Uczucia są wrogie wobec przyjemności. Prowadzą do zgubnych aspiracji idealistycznych, które oddalają od szczęścia – przyjemności. Tylko w znieczuleniu człowiek może zanurzyć się w egoizmie i myśleć wyłącznie o swojej rozkoszy. Jak to dobrze wyswobodzić się z więzów uczuć! To wszystko dzięki Demokratycznemu Premierowi… I dzięki samemu Anthonemu, mistrzowi demokratyzmu!
Dumna postać mężczyzny wyszła ze swojej kabiny i wyruszyła na podwórko, by rozprostować kości. Anthony stał i patrzył w jaskrawe promienie słońca. Co raz nad horyzontem przelatywały nieznajome statki. Pewnie wiozły niezbędne planecie surowce… Jak dobrze, że Globalnym Miastem włada Rząd Przyjemności – pomyślał i udał się na miasto. Czemu akurat tam? Niby gwałtowny wiatr owładnęło nim pożądanie – chciał kogoś posiąść, już nie z obowiązku demokraty, lecz własnego pragnienia. Kosmos często przekierowywał jego rządze na narkotyki, lecz nie było to zupełne. Mimo tylu zabiegów naukowych człowiek nadal zabiegał o drugiego człowieka… Tak już wyewoluowaliśmy, nic nie poradzimy – myślał mężczyzna. Na ulicy nikt nie przykuwał uwagi Anthonego, aż ujrzał on niebieskooką brunetkę, która siedziała na przydrożnej ławce. Jej łagodny wyraz twarzy oraz kobiece kształty przykuły jego uwagę. Wiele nie myślał – podszedł powołując się na Prawo Przyjemności, przeszedł się wraz z przelotną partnerką do Domu Miłości i nasycił swe rządze… Tak po prostu, jak niemalże codziennie…
3
Mijały dnie, a Anthony zaspokajał swe ciało narkotykami i rozpustą. Było mu tak dobrze, jak już od dawna nie było. Gdy tylko nabierał ochoty licznie korzystał z Prawa Przyjemności. Gdy pragnął odpocząć od fizycznej miłości sycił się Kosmosem, a czasem nawet Mistykiem. Narkotyki i miłość – czego chcieć więcej!
Z czasem jednak ogarnęła go nuda – czasem tak bywa. Mistyk podsunie mu jednak nowe perwersje, tak, by utrzeć nosa znużeniu. A co!
Pewnego dnia zauważył on zagubionego młodzieńca – chyba wyszedł on dopiero z Dziecięcych Komun. Tacy to mają, każdy do nich lgnie! Sam niegdyś taki był – lubili go wtedy szczególnie dojrzali mężczyźni. Nie lubił takich relacji, ale dało się przywyknąć. Wszystko dla Demokracji i Komunizmu Płciowego! Doznania te, z dalszej perspektywy były dla niego szansą na otwarcie się na przyjemność. Przed tym ani myślał o homoseksualizmie, po kilku razach nabrał jednak przekonania dla tej formy przyjemności. W końcu tak drastyczny akt otwiera na każdy inny, a oto przecież chodzi…
Anthony nabrał pewności, podejdzie do chłopca… Chłopiec wyglądał bardzo młodo, był bardzo zadbany i robił wrażenie delikatnego, wręcz niewinnego. Jakby wychowywał się winnym świecie, jakimś smutnym faszyzmie. No nic, on go nauczy czym jest Przyjemność, Równość i Demokracja…
– Towarzyszu Przyjemności, pragnę skorzystać z Prawa Przyjemności… – dumnie zaczął Anthony.
– Do mnie mówi Towarzysz Przyjemności? – wyjąkał chłopiec przestraszony.
– A do kogo niby miałbym mówić? – spytał ze zdziwieniem mężczyzna.
– Wie Towarzysz, dopiero co wyszedłem z Komun Dziecięcych… Czy Towarzysz na pewno chce?
– Przecież to twój obowiązek… Nie możesz odmówić… – mówił z niedowierzaniem nerwowym głosem Anthony.
– Jasne, przepraszam, dopiero co wyszedłem z Komun, stąd mój brak manier… Jeszcze raz przepraszam…
Mężczyzna poprowadził świeżego dorosłego do lokalnego Domu Miłości. Nie minęło wiele czasu i było już po wszystkim… Anthony zakładał z powrotem swój mundur gdy spostrzegł, że młodzieniec cicho szlocha…
– Co ci jest? – spytał – potrzebujesz jakiegoś narkotyku?
– Po prostu… bardzo tego nie chciałem…
Anthony był wściekły. Przeszło mu przez myśl, że ma do czynienia ze zdrajcą, może nawet faszystą! Może go zadenuncjuje, zło trzeba dusić w zarodku… Ale po co niepokoić PPP, sam go naprostuje…
– Dobrze wiesz, że uczucia prowadzą do faszyzmu, musisz się ich wyzbyć. Nie uczyli cię jakie cuda zdziałać może na psychikę Prawo Przyjemności? Przywykniesz, a z czasem uniesiesz się na nowy poziom przyjemności. Faszyzm jest w każdym z nas, ale nie martw się, przyjemność go wypleni…
– Wiem, przepraszam… Może już pójdę…
– Trzymaj się…
Chłopiec ze zdziwieniem popatrzył i odszedł…
Trzymaj się? Po co te słowa, przecież nie mamy prawa do prywatnych uczuć, wszystko musimy skolektywizować… – myślał nad swymi słowami Anthony. Nie ważne, tak mu się wymcknęło. A może jednak jest zainfekowany faszyzmem? Nie, na pewno nie…
***
Po sytuacji z młodym chłopcem Anthony znów przystąpił do zażywania życia. Kosmos, Mistyk, Towarzyszki i Towarzysze Przyjemności… Czerpał przyjemność, jednak cały czas odczuwał niedosyt. Na szczęście był Kosmos, który tłumił uczucia i przynosił spokój…
Całymi dniami wypoczywał, jednak czasem zdarzało mu się wyjść na dwór, to by dokonać zmiany lokalu, to by poznać jakąś Towarzyszkę Przyjemności… Miał ich wiele, nawet ich nie liczył. Nie miał nawet po co, zastanawianie się nad drugą osobą to jakaś forma jej niewolenia, ona ma swoją przyjemność, a on swoją…
Gdy tak przechadzał się pośród ludzi zastanawiając się z kim wypełnić Prawo Przyjemności ujrzał ją, jakby sobie znaną. Ale przecież on jej nie zna! Nikogo nie zna, bo byłby to faszyzm… A jednak była mu bliską… Jaka ona piękna, a jak zachwycająca… – myślał.
Podszedł do niej i bezwiednie wyjąkał, że pragnie skorzystać z Prawa Przyjemności. Skąd to zmieszanie? Dziwne, ale po co myśleć nad takimi błahostkami… Dziewczyna przyoblekła się w radość kipiącą z jej różowiutkich ust. W jej zielonych oczach roziskrzała rajska melodia szczęścia. Błysk ognia przeszył wyraz jej twarzy czyniąc go dumnym i postawnym. Tak! Przeszyło ją błogie szczęście! Pewnie jest idealistką tak jak Anthony… Cieszy się, że niesie przyjemność budując Rząd Przyjemności… Mają ze sobą tyle wspólnego…
Anthony ujął dziewczynę za talię po czym zaprowadził do Domu Miłości… Pawilon budynku był równie pusty co uczucia, jakie towarzyszyły mężczyźnie… Weszli do jednej z kabin, by nasycić swe ciała rozkoszą…
***
Już po skorzystaniu ze swych praw Anthony spojrzał na swą partnerkę. Leżała obok niego jakby rozpamiętując to, co przed chwilą się wydarzyło. W jej oczach widoczna była szklista radość, pewnie to owoc zapewnienia komuś przyjemności. Tym kimś był rzecz jasna on… Mężczyzna ujęty czymś zupełnie obcym zbliżył się do dziewczyny i… ją przytulił. Tak! Przytulił! Tak jakby była jego własnością! Tak jakby była jego uczuciową niewolnicą! Tak jakby ją pokochał…
Przerażona postać drgnęła, jednak po chwili popatrzyła czule na Anthonego.
– Ja… Nikt mnie nigdy nie przytulił… – jąkała się
– Prze… przepraszam, to nic nie znaczy…
– Wiem, przecież nie jesteś faszystą… – ciągnęła próbując go wybronić
– Ja po prostu przejąłem się twym idealizmem przyjemności…
– No nic, pora na mnie… – odparła ubierając mundur i wychodząc…
Anthony dynamicznie wstał i podszedł do dziewczyny łapiąc ją za rękę.
– Zdradzić mi chociaż swoje imię… Proszę…
– Nicole… Do czego Ci ono?
– Ja… po prostu nigdy nie widziałem takiej demokratki… Podziwiam to, co robisz dla ludzi…
– Miło – odrzekła zdziwiona – ale co Ci do tego?
– Chciałbym zwiększyć swoją znajomość demokracji… Możesz mi w tym pomóc… – gadał bez ładu, lecz trafiając w ego Nicole.
– W takim wypadku odwiedź blok 321, Kabina 1190.
– Odwiedzę… – mówił dogłębnie poruszony…
– Tymczasem bywaj Towarzyszu.
– Bywaj Towarzyszko…
***
Po wyjściu z budynku Anthony ślepo wodził za Nicole. Czy on się w niej zakochał? Nie, tylko ją podziwia, podziwiać mu ją wolno, jak Demokratycznego Premiera… Nagle jednak jego ciało przeszył cierpki dreszcz – do dziewczyny ktoś podchodzi z wiadomą procedurą… Na jej twarzy nie było widać żadnego zmartwienia, wręcz przeciwnie, tylko czysta radość… Soczysta łuna zazdrości zagnieździła się w sercu mężczyzny. Ona była przed chwilą jego, a teraz jest kogoś innego…
Ale zaraz, to faszystowskie myślenie! Nie może tak myśleć. To nie tylko podziw – on ją pożąda na własność… On chce z nią być! Pod wpływem szalonych uczuć stał się faszystą…
4
Anthony błąkał się pośród ulic Globalnego Miasta. Nie opuszczał sektoru 161, w końcu tu zatrzymała się ona, właśnie ona… Wciąż w pamięci miał dwie liczby – 321, 1190… Powtarzał je, by ich nie zapomnieć. To byłoby coś niewyobrażalnie przykrego, tak dołującego, że pozbawiającego wszelkiej przyjemności…
Szedł tak ze skuloną głową, przygarbioną posturą, marną facjatą… Tak, by nie skupić nikogo uwagi, on przecież ma Nicole! Cały czas gryzł się z własnym umysłem. Jak to, pożąda tylko ją? Niemożliwe? A niech to, zaryzykuje, o tamtej zapomni i na powrót stanie się demokratą, a co! Po ulicy idzie urokliwa szatynka, jej czarne niby sadza włosy były dosyć ładne. Tylko dosyć? Tak, były niczym przy złotych kosmykach tych Nicole… Ale co tam, przyjemność to przyjemność…
– Towarzyszko Przyjemności, chyba wie towarzyszka czego pragnę…
– Naturalnie, chodźmy do DM… – odrzekła pusto
Anthony starał się rozmarzyć, wpatrzyć się w brązowe oczy partnerki oraz podziwiać jej twarz, a już w kabinie… resztę ciała. Było to jednak niezgrabne, nienaturalne, wręcz przymuszone. On myślał tylko o Nicole…
***
Po dosyć niezręcznym zdarzeniu Anthony spojrzał w oczy nieznajomej. Były tak smutne… Nie zachwyciła go, nie podołała, nie dała mu przyjemności. Wina leżała nie w niej, lecz w nim. Był faszystą! O tym jednak powiedzieć jej nie mógł…
***
Co ja robię, to faszyzm, to faszyzm… – dołował się idąc do wybranki. Ale jednak szedł… Dlaczego? Tego sam nie wiedział. Czy to miłość? Nie… A może jednak…
Stanął w przedsionku budynku, a ona szła niby samotna.
– Witam Towarzyszkę Nicole… – powiedział.
Dziewczyna dziwnie na niego spojrzała. Chwali się, że zna jej imię? Trąci to faszyzmem… Ale no.. nic, i tak chętnie z nim pomówi.
– Chcesz skorzystać z Prawa Przyjemności? – spytała chcąc wyjść z impasu.
– W zasadzie tak – odparł pewnie.
Udali się więc do DM…
***
Anthony był zachwycony. Jego ciało drżało z rozkoszy, aż zapomniał o tym, że jest faszystą! W końcu Nicole jest tak urocza… Pożądał jej ciała jak żadnego innego, zauważył jednak również, że sama jej obecność sprawia mu przyjemność. Już po wszystkim nadal ją odczuwał patrząc na partnerkę. Dziwne? Nawet bardzo! Premier Demokratyczny głosił, że przyjemność zawsze jest złączona z czymś pobudzającym takim jak narkotyk czy fizyczność. On jednak czuł coś głębszego, tak jakby tą mityczna przyjaźń, relikt faszyzmu…
– Było mi z tobą bardzo… przyjemnie, jak z nikim innym… – mówił poruszony Anthony.
– Mi z tobą również, ale pamiętaj, by się nie przywiązywać, to prowadzi do faszyzmu…
– Gdzież bym śmiał – bronił się – ja cenię po prostu twój demokratyzm.
– Uroczy jesteś – wyrwało jej się.
– Ty także Nicole… Nikt nie sprawia mi tyle przyjemności…
Zauważył swój nietakt, więc dodał jakby łagodząc:
– Jesteś prawdziwą demokratką…
Nicole ubierała się z powrotem w mundur, po czym zmierzała do wyjścia. Po chwili jednak się odwróciła. Jej grymas twarzy wskazywał, że chce coś powiedzieć. Blokowała się jednak, Anthony już myślał, że w ciszy odejdzie, ona jednak przemówiła nieśmiało.
– A tak w ogóle… jak ci Towarzyszu na imię?
– Anthony… – odparł zaskoczony.
– Bywaj Anthony… Towarzyszu Przyjemności…
Dodała jeszcze swój nowy adres po czym odeszła…
5
Anthony mało chodził, głównie dla taktu brał Kosmos i czekał cierpliwie na spotkania z Nicole, tak, by nie być natarczywym… Już sam przyzwolił sobie na faszyzm, w końcu to takie silne, nie mógł się temu oprzeć. On pożądał tylko ją, nikogo innego! Oszukiwał się, że tego nie robi, oj nie… To tylko pozory, to on dyktuje rzeczywistość, on po prostu zgłębia wraz ze swą wybranką Demokratyczną Przyjemność. Uczucia może są… lecz czy to komuś wadzi? Nie… więc nie ma problemu. Każdy tak robi… i każdy się tego wypiera. To ludzkie! – usprawiedliwiał się.
Przez długi czas czekał na wizytę u swej wybranki, w między czasie myślał wciąż o jej fizycznym obliczu, jej słodkiej aparycji i powabie ciała. Była tak pociągająca!
W końcu wygramolił się ze swej kabiny i wyruszył do nowej lokacji. Spotkał ją przechodząc obok DM, jak szła z jakimś młodym facetem. Miał ochotę go unicestwić… To już był najwyższy objaw faszyzmu! Sam się zaniepokoił, po chwili jednak zadecydował poczekać pod Domem Miłości. Czekał i czekał… I się doczekał.
Ona szła, nagle go zobaczyła i zaniemówiła.
– Co tutaj robisz? – spytała zaskoczona.
– Korzystałem z Prawa Przyjemności z pewnym mężczyzną… – łgał dla wzbudzenia zazdrości.
– Ooo, dobrze, że dbasz o przyjemność innych! – odparła z ekscytacją.
Ucieszyła się? Miała być zazdrosna! Cios ten głęboko zabolał Anthonego, w końcu on dochowywał jej wierności… A ona tak mu się odwdzięczyła! Zupełnie bezczelna… Ale no… i tak jest mu bardzo bliska. No nic, spróbuje do niej trafić w inny sposób…
– O twoją też chcę zadbać…
– A więc chodźmy!
***
Anthony otworzył drzwi do pomieszczenia i przepuścił Nicole w drzwiach. Bynajmniej nie dlatego, że była dziewczyną, to byłoby istnie faszystowskie! Zwyczaj był inny – ten kto zaprasza, ten prowadzi, przepuszcza w drzwiach i tak dalej. Na tym polegała ich kultura, tak już ustanowił Demokratyczny Premier i tak było… Anthony szedł nerwowo podtrzymując w myślach swój plan…
Nicole usiadła na kanapie, jakby nie myśląc o tym ile zwierzęcych uczuć było jej świadkiem, dziś miało zdarzyć się na niej coś zupełnie innego… Gdy dziewczyna poczęła zdejmować swój mundur przerwał jej Anthony, który czule się w nią wtulił. Głębokie przytulenie przyprawiło dziewczynę o dreszcz, który niby czarodziejski fluid przemknął w ciało mężczyzny. Ona także zatonęła w jego ramionach…
– Jest mi z Tobą cudownie… Wiesz, wiele dla mnie znaczysz…
Spojrzała na niego zupełnie przerażona. Przecież ona jest komunistką, nie może dla nikogo nic znaczyć, bo nikogo własnością nie jest… Co on gada! A mimo wszystko on dla niej też wiele znaczył…
– Ty dla mnie też… – odparła zdziwiona, jakby ze własnych słów.
Kochali się już nie w pogoni za pożądaniem, lecz także z powodu głębokich uczuć, jakie w nich zakwitały. Gdy już skończyli zamienili ze sobą parę słów, co przecież uchodzi za niezwykły nietakt! Ale im to już nie przeszkadzało, wyparli się Komunizmu Płciowego i jednocześnie zdradzili Rząd Przyjemności. Od tej chwili byli wrogami demokracji…
***
Anthony dniami i nocami krył się w Sali Kabin, po to, by nie zażyć z nikim przyjemności. Nie miał na to ochoty, jego była tylko Nicole… Tak, tylko ona! I nikt więcej… Pewnego dnia czaił się pod jej miejscem pobytu pełen napiętych myśli. A co, jeśli ona z niego drwi? Jeśli nie czuje tego co on? No właśnie, co on czuje… Czy to ten relikt faszyzmu? Miłość? Niemożliwe…
Nagle wychodzi ona, podchodzi do niej niby zagubiony i nagle z udawanym zaskoczeniem zaprasza ją do Domu Miłości. Ta nie odmawia… Wchodzą do Domu, gdy są już w pokoju zaczynają od zwykłej rozmowy…
– Co u Ciebie słychać Nicole? – szablonowo spytał
– Niezbyt dobrze, mam ogromny problem… – wyszeptała zmarnowana
– Tylko nikomu nie mów – dodała asekuracyjnie
– Pewnie, co Cię trapi? – odparł czule zaniepokojony Anthony
– Ja… podejrzewam siebie o faszyzm. Ja… – urwała wpadając w płacz
Anthony przytulił ukochaną i wyszeptał.
– W czymkolwiek jesteśmy… to jesteśmy razem… – bezładnie się zarzekał
Kochali się czule, tak, jakby chcąc zagłuszyć głos wyrzutów sumienia mówiącego, jak straszny jest faszyzm… W końcu oni się jego dopuszczali! Ale cóż… mieli do tego śmiały powód – kiełkującą miłość…
6
Anthony już zupełnie się nie krępował, cały następny dzień wyczekiwał Nicole pod jej blokiem. Czekał smagany przez promienie pomarańczowego słońca nie bacząc na nic. W końcu ujrzał jej witalną, żywą twarz, te zielone, dogłębne oczy, te różowe, rozognione usta, te złote, urokliwe włosy… Wszystko to przyćmiło go, dostał aż mroczków, niby jak przy zasłabnięciu! Była tak zniewalająca…
– Witam Towarzyszkę, mógłbym skorzystać z Prawa
– Oczywiście Towarzyszu… Chodźmy do DM!
Mówili tak tylko dlatego, że byli w tłumie. Gdy byli już sam na sam rozmawiali dosyć nieoględnie. Rozwijali przed sobą pergaminy uczuć mówiąc do siebie słodkim, namiętnym tonem. W końcu jednak zapadły te ważkie słowa, szczere, lecz wypełnione olbrzymim lękiem i grozą. W końcu Anthony nigdy ich nie wypowiadał!
– Jest nam ze sobą tak dobrze… Trudno wyrazić to w słowach… Tak jakby coś zespoliło nas w jedność… Tak jakby coś połączyło nasze rozedrgane serca… Ja… Po prostu Cię kocham…
Cisza zamarła spowiła kabinę Domu Miłości… Jak to? On ją kocha Toż to faszyzm, i to okrutny! A jednak, on drwi z Rządu Przyjemności i odważa się kochać…
– Ja też Cię kocham…
***
Kochali się już nie myśląc o własnej przyjemności, lecz o szczęściu ukochanego. Taka to miłość, jeszcze oparta na zmysłowości, ale jednak… miłość!
***
Już po wszystkim czule rozmawiali, tak jakby byli nie tylko kochankami, lecz także przyjaciółmi… Mówili o swych uczuciach, Nicole dalej nie dowierzała, że jest faszystką. Wypierała się tego niby ohydnej przywary. Anthony już akceptował ten niewygodny fakt. Niesiony swym szczerym uczuciem przyznał się przed ukochaną do swego postanowienia.
– Już w ogóle nie korzystam z Prawa, teraz liczysz się dla mnie tylko Ty…
– To… bardzo miłe, ale czy nie chcesz nieść innym przyjemność? – spytała zdziwiona.
– Nie… – odparł bez zastanowienia.
Zabolało go to, że ona nadal myśli w tych kategoriach, jakie zaserwował światu Demokratyczny Premier. To bardzo nie w porządku… On odkrył przed nią swe serce, a ona pozostała na to głucha…
– Ja chcę, uważam, że nasze uczucie można pogodzić z Prawem Przyjemności…
Anthony zasmucony padł przed nią na kolana i wyszeptał:
– Tyle dla Ciebie oddałem, wyrzekłem się rozwiązłości i obcej przyjemności, a ty nie jesteś w stanie być mi wierną? Czujesz miłość, ale jednocześnie nie zależy Ci na jej pielęgnowaniu? Jak to sobie wyobrażasz? Że jesteśmy razem tylko w tej ohydnej kabinie, a poza nią jesteśmy sobie obcy kosztując rozkoszy z kim popadnie? Ja Cię kocham i będę Ci wierny, ty też powinnaś…
– Ale to faszyzm!
– Tak! To faszyzm! Niech wszyscy wiedzą! Kocham Cię i chcę mieć tylko Ciebie, byśmy byli razem, połączeni, zespoleni miłosnym węzłem. I tylko my! Niech wiedzą, że jesteśmy faszystami! – krzyczał bezładnie
– Cicho, PPP usłyszy… – przerwała Nicole.
Anthony gniewnie na nią spojrzał, po czym wychodząc krucho odparł.
– Mój adres znasz, przyjdź, jak zmienisz zdanie…
I odszedł…
Nicole chciała wybiec, lecz wstrzymała się nie chcąc alarmować PPP. Musi go przeprosić…
***
Anthony szedł żwawym krokiem przez Osiedle Kabin. Miał już skręcić w dzielnicę przemysłową, gdy zaczepił go dojrzały już człowiek.
– Towarzyszu, czy mógłbym skorzystać z Prawa Przyjemności?
Anthony przeraził się niezmiernie. Co odpowiedzieć? W końcu może zostać uznany za faszystę! A to wiązałoby się z wykryciem i eliminacją. Niegdyś sam popierał usuwanie ze społeczeństwa faszystowskiego odpadu, sam jednak nim się stał… No ale stop, trzeba coś odpowiedzieć…
– Oczywiście towarzyszu… – odparł niechętnie po dłuższej chwili
– Co taki towarzysz grymaśny?
Anthony zaczął się rozpaczliwie bronić, tak, by nie dać sobie udowodnić faszyzmu.
– Co towarzysza obchodzą moje uczucia, czy chce mnie towarzysz ubezwłasnowolnić uczuciowo wedle myśli faszystowskiej? – ostro skontrował.
– Nie, nie, spokojnie, chce tylko Prawa Przyjemności.
– A więc chodźmy do DM.
***
Odarty z godności Anthony ubierał się po współżyciu z towarzyszem, który go zaczepił. Czuł się podle, nigdy tak bardzo nie zabolało go to, co w Globalnym Mieście uchodziło za codzienność – stosunek płciowy. Wykorzystany przez obleśnego pederastę odczuwał życiową pustkę. Ból ten był jednak niczym przy tym co jego sumienie podsunęło mu po wyjściu z DM. Niegdyś w końcu tak samo potraktował młodego chłopca, który dopiero co wyszedł z Komun Dziecięcych. Wówczas nie zdawał sobie sprawy z tego, co robił, myślał tylko o perwersyjnej przyjemności. I tylko o tym! Teraz odczuwał żal, przykrość, współczucie… Było tak, gdyż zrodził się w nim człowiek, zrodził się w nim faszyzm…
Wychodząc z DM miał chęć odnaleźć chłopca, którego skrzywdził, było to jednak mało prawdopodobne. Poza tym chodzenie po mieście niosło ryzyko zaczepienia i wykonania wiadomego prawa… No nic, uda się do Nicole i wyżali się z tego, co go spotkało. Może ona go zrozumie…
7
Skwarny dzień, mór upału przerzedza podwórze. Pod Salą Kabin stoi Anthony, sam, skrzywdzony, zbrukany… W końcu z Sali wychodzi Nicole. Mężczyzna zaprasza ją do DM, ona na to przystaje. Dzień jak co dzień, ale nie dla Anthonego…
Gdy tylko weszli mężczyzna rozpłakał się i rzucił w ramiona Nicole. Ta czule go przytuliła i zapytała z przejęciem o to co się stało.
– Wykorzystał mnie stary oblech, a miałem dochowywać Ci wierności…
Dziewczyna zbladła, w końcu nie tak dawno sama zaznaczyła, że chce dawać innym przyjemność. Teraz jej sumienie odezwało się ognistą łuną. Poczuła się równie źle co Anthony. Nic dziwnego, w końcu była częścią jego zmartwień…
– Miałeś racje, to życie wedle zasad przyjemności powszechnej jest straszne… Chciałam dawać wszystkim przyjemność, a zapomniałam, że jestem to winna tylko Tobie, bo tylko Ciebie kocham… Od dziś będę tylko twoją, tak jak ty jesteś tylko mój…
Anthony wtulił się w przejęte ciało Nicole, po czym zaczął całować jej szlochającą twarz ognistymi ustami. Tak odpływali w odmętach namiętności…
***
Anthony i Nicole wyszli z pawilonu Domu Miłości i skierowali się ku swym Salom Kabin. Mężczyzna cieszył się ze słów ukochanej – wreszcie zdecydowała się być jego! Nicole jest taka kochana… – rozmarzony tonął w miłości…
Zakochani unikali interakcji z innymi ludźmi, gdyż groziła ona Prawem Przyjemności. Chodzili z opuszczonymi głowami, tak, by nie wzbudzać uwagi przechodniów. Myśleli tylko o sobie i chwili, gdy razem zobaczą się w Domie Miłości. I chwile te nadchodziły, a oni cieszyli się nimi chłonąc moc miłości…
8
Anthony odwiedził swą ukochaną w Sali Kabin, tak jak przywykł był robić. Nicole promieniowała urodą, tak, że omamiła mężczyznę i ten… pocałował ją mówiąc jak bardzo ją kocha… Ale jak to? Na korytarzu! Tam, gdzie mógł czaić się PP! Tak! Tak silne były jego uczucia. Nicole bezwładnie temu uległa, jakby nie widząc zagrożenia…
– Chodźmy już do DM – powiedziała.
– Zgoda – odparł krótko Anthony.
Weszli do pokoju Domu Miłości i zrobili to, co zwykło było robić w obskurnym budynku. Po wszystkim Anthony przytulił Nicole i wyszeptał:
– Duszę się w tym świecie… Chciałbym móc z Tobą żyć inaczej… Tak jak w dawnych czasach faszyzmu…
– Co masz na myśli – odparła zakłopotana Nicole.
– Chciałbym zamieszkać z Tobą gdzieś poza Globalnym Miastem, na innej planecie, w innym ustroju, tam, gdzie moglibyśmy założyć rodzinę, wychować dzieci, żyć ze sobą w szczerej miłości…
Nicole zaniemówiła, ten faszyzm jeszcze nie dawno by nią wstrząsnął, a teraz… Zupełnie jej nie przeszkadzał… Wręcz odwrotnie! Pobudzał jej rozżarzone wnętrze do czerwoności, jego miłość karmiła ukryte zwoje jej serca…
– Ja też bym tak chciała…
Z uroczym rozedrganiem spytała go szczerze:
– Czy jest możliwość ucieczki?
– Nigdy o tym nie słyszałem… Ale może… Spróbujemy… – mówił zrozpaczony, lecz widząc smutek na jej twarzy krótko dodał:
– Kocham Cię… Bardzo…
– Ja Ciebie też! – odparła obrzucając go pocałunkami, które rozweselały jego posmutniałą twarz…
– Przyrzekam Ci, uciekniemy stąd…
– Zróbmy to teraz, bardzo boje się, że w krótce nas rozpoznają. Poza tym… Jutro mam mieć zastrzyk antykoncepcyjny… Bardzo tego nie chcę…
Istotnie, każda kobieta raz do roku musiała zgodzić się na zastrzyk antykoncepcyjny, w celu bezpiecznego korzystania z przyjemności. Niegdyś ów zastrzyk był dla Anthonego wielkim osiągnięciem Rządu Przyjemności, lecz teraz… widział, jaki ból sprawia on Nicole…
– Uciekniemy – szybko zapewnił ją widząc, jak jej oczy spowija płacz – Chodźmy! Uciekamy! – mówił rozegzaltowany i poruszony.
Istotnie, uciekali, lecz dokąd? Tego jeszcze nie wiedzieli. Bezkres Globalnego Miasta ich przygniatał… Jednakże szli, wiedzeni wolnością i miłością…
***
Wychodząc z Domu Miłości szli krokiem prędkim i dostojnym. Wręcz nacierali w kierunku portu międzyplanetarnego. Szli w lekkim odstępie, tak, by nie budzić podejrzeń. Anthony drżał z nerwów, tak jak Nicole. Istotnie, mieli się czego bać, nagle bowiem z krętej uliczki wyłonił się chamsko wyglądający mężczyzna, który zaczepił Nicole. Przestraszona dziewczyna wiedziała, co zaraz się wydarzy…
– Towarzyszka chciałaby skorzystać z Prawa Przyjemności?
Nicole zamarła, nie wiedziała co odrzec. W końcu z bezradności wpadła w płacz. Przybysz spojrzał na nią z niedowierzaniem, które wzmogło się, gdy zaczęła krzyczeć:
– Nie chcę! Nigdy więcej! Jestem tylko Anthonego, a on tylko mój… Nie chcę!
Anthony rozczulił się tymi słowami, jednocześnie jednak zauważył, w jak wielkich tarapatach się znaleźli…
– To zdrada Rządu Przyjemności! – krzyczał mężczyzna w niebogłosy – zobaczysz zaraz faszystowska suko, czym kończy się faszyzm…
Anthony nie czekając rzucił się na przybysza, bijąc go po twarzy silnymi prostymi, a gdy się przewrócił kopiąc go po twarzy. Nagle zobaczył, że na ulicy leży kostka brukowa, wyrwał ją prędko i począł bić nią prosto w twarz tego, który ośmielił się obrazić Nicole. Na początku twarz spowiła tylko krew, za którymś jednak uderzeniem pozostał z niej tylko giętki miąższ… On go zabił! Tak! Zabił towarzysza przyjemności!
– Antohny, uciekajmy stąd! – krzyczała Nicole.
Anthony chwycił ją za rękę i zaczął biec. W pędzie mijali tłumy ludzi, byli jednak już blisko Portu Międzyplanetarnego. Biegli bezpamiętnie, aż po kres zmęczenia. Z przeciwległej uliczki wyjechał jednak kondukt Wozów Przyjaciół Przyjemności, z którego wyszła gromada PPP. Byli oni uzbrojeni w policyjne karabiny, którymi celowali w śmiałków, którzy zabili Towarzysza Przyjemności. To był już koniec!
– Zostajecie aresztowani faszystowscy zdrajcy!
Anthony pobladł, przytulił Nicole i wyszeptał:
– Warto było żyć, by Ciebie poznać, warto też było zdradzić komunizm płciowy, by choć przez chwilę być wolnym, bo życie z Tobą to wolność… – mówił całując Nicole
– Niech żyje faszyzm! – krzyknął i padł pod gradem obezwładniających pocisków…
Artykuł Leon Łopata – Komunizm Płciowy [Sztuka i Naród] pochodzi z serwisu Portal 3droga.pl.
czytaj cały artykuł...