Blamaż w Helsinkach. Finlandia pokonała Biało-Czerwonych 2:1
11 czerwca 2025
Porażka z Finlandią w Helsinkach 1:2 w eliminacjach mistrzostw świata jest kolejną wstydliwą wpadką piłkarskiej reprezentacji Polski w ostatnich latach. I już drugą pod wodzą Michała Probierza, który w październiku 2023 roku zremisował z Mołdawią w Warszawie 1:1.
Finlandia w rankingu FIFA zajmuje 69. miejsce, a Polska jest 34. Ta pozycja nie oddaje w pełni wyników popularnych „Puchaczy” w ostatnich kilkunastu miesiącach. A były one bardzo słabe.
Od początku 2024 roku aż do meczu z Polską Finowie odnieśli tylko dwa zwycięstwa – oba nad „kopciuszkami” europejskiego futbolu – 2:1 w towarzyskim spotkaniu ze 121. obecnie w światowym rankingu Estonią oraz 1:0 w eliminacjach MŚ 2026 ze 169. Maltą, która we wtorek uległa Holandii aż 0:8.
W ubiegłym roku ekipa „Suomi” m.in. przegrała półfinałowy baraż o awans na Euro 2024 z Walią 1:4, a jesienią – wszystkie sześć meczów na drugim szczeblu Ligi Narodów (po dwa razy z Grecją, Irlandią i Anglią), co oznaczało spadek do dywizji C.
Reprezentacja Polski wystąpiła w Helsinkach bez kontuzjowanego Piotra Zielińskiego i przede wszystkim Roberta Lewandowskiego, który nie przyjechał na zgrupowanie, a na wieść o odebraniu mu opaski kapitana zrezygnował z występów w kadrze pod wodzą Probierza. Nawet jednak bez swoich liderów i największych gwiazd była faworytem.
Błędy bramkarza Łukasza Skorupskiego (przy pierwszym golu) i defensywy (przy drugim) sprawiły, że w 64. minucie goście przegrywali już 0:2, a na pocieszenie pozostało im trafienie Jakuba Kiwiora.
Fińscy dziennikarze wciąż jednak twardo stąpają po ziemi, przypominając o hierarchii w międzynarodowym futbolu. „W światowej i europejskiej piłce jesteśmy dalej chłopcami do bicia. I tak chyba myśleli Polacy, przylatując do Helsinek” – napisał dziennik „Iltalehti”.
W efekcie fani biało-czerwonych byli świadkami kolejnej przykrej niespodzianki, a przecież w XXI wieku nie brakowało już innych sensacyjnych wpadek.
Aż trzy z nich miały miejsce w 2023 roku, w tym dwukrotnie z Mołdawią. Najpierw – jeszcze pod wodzą Fernando Santosa – kadra przegrała w Kiszyniowie 2:3, a jesienią, już z Probierzem w roli selekcjonera, zremisowała w Warszawie 1:1.
Skalę tych sensacji obrazuje miejsce Mołdawii w rankingu FIFA. Przed tamtymi meczami zajmowała 171. i 159. na światowej liście (Polska, odpowiednio, 23. i 30.), m.in. za Botswaną, Lesotho, Jemenem, Andorą, Burundi i Sierra Leone.
„Zdobyliśmy cztery punkty w dwóch meczach z Polską, nie spodziewaliśmy się tego przed rozpoczęciem eliminacji. Jesteśmy szczęśliwi, dla nas ten remis to jak zwycięstwo” – przyznał selekcjoner Mołdawii Serghei Clescenco.
W pierwszym meczu obu drużyn, 20 czerwca 2023, biało-czerwoni prowadzili do przerwy 2:0, a mogli znacznie wyżej. W drugiej części, zwłaszcza w końcówce meczu, nastąpiła kompletnie niezrozumiała zapaść polskiego zespołu i ostatecznie porażka w Kiszyniowie 2:3.
„Co się stało w drugiej połowie? Nie wiem, nie jestem w stanie tego wytłumaczyć” – przyznał ówczesny selekcjoner Santos.
Nawet kilkanaście tygodni później wspominał na konferencji prasowej: „Po porażce z Mołdawią wyszedłem ze stadionu zawstydzony, chciałem się ukryć. Po takim meczu można jedynie spuścić głowy i wrócić w ciszy do domu”.
Eksperci też nie mieli złudzeń. „Ten mecz przejdzie do historii. Nie ma co ukrywać, katastrofa” – powiedział PAP były kapitan reprezentacji Waldemar Prusik.
Od czasu istnienia rankingu FIFA, czyli od ponad 30 lat, nigdy wcześniej biało-czerwoni nie stracili punktów z tak nisko notowanym przeciwnikiem.
Wcześniej po raz ostatni Polska, prowadząc do przerwy 2:0, przegrała mecz w… sierpniu 1935 roku, gdy uległa u siebie w towarzyskim spotkaniu Jugosławii 2:3.
Na zaledwie jednym punkcie w dwóch meczach z Mołdawią nie kończy się lista zaskakujących wyników biało-czerwonych w eliminacjach Euro 2024. 10 września 2023 polscy piłkarze przegrali na wyjeździe z 65. wówczas (i obecnie) w rankingu FIFA Albanią 0:2.
Przykry był nie tylko wynik, ale przede wszystkim styl gry w Tiranie – Polacy nie stworzyli praktycznie żadnej dogodnej sytuacji, nie licząc anulowanego gola z powodu spalonego.
Kibice reprezentacji Albanii czekali na zwycięstwo nad Polską… 70 lat. Poprzednio ich drużyna dokonała tego w listopadzie 1953 roku – również 2:0 w Tiranie, ale w towarzyskim spotkaniu.
„Bardzo dobrze rozumiem rozczarowanie kibiców. Ja też to odczuwam, moi piłkarze również. Bo to jest naturalne, że kibice teraz cierpią i są źli, mają do tego prawo. My również jesteśmy źli i smutni” – przyznał po wrześniowej porażce Santos.
Rozczarowany był też prezes PZPN Cezary Kulesza i kilka dni później doświadczony Portugalczyk przestał pełnić obowiązki selekcjonera.
Wpadek kadry narodowej w 2023 roku było prawie tyle, ile łącznie wcześniej w ciągu 30 lat.
W 1997 i 2007 roku Polakom przydarzyły się na Kaukazie Południowym porażki z – odpowiednio – Gruzją i Armenią. Inna sprawa, że wyprawa piłkarska w tamte rejony zawsze jest niewiadomą i może skończyć się przykro, o czym przekonało się wiele wyżej notowanych drużyn.
Polacy ulegli nisko wtedy notowanej Gruzji 0:3 w eliminacjach MŚ 1998 i ostatecznie nie awansowali do turnieju we Francji.
Natomiast porażka z Armenią 0:1 w kwalifikacjach Euro 2008 nie okazała się kosztowna, ponieważ kadra prowadzona wówczas przez Leo Beenhakkera zdołała awansować do finałowego turnieju w Austrii i Szwajcarii.
Dużym echem odbiła się porażka z Łotwą 0:1 w Warszawie we wrześniu 2002 roku, za kadencji Zbigniewa Bońka, w nieudanych eliminacjach Euro 2004.
Ten rezultat odebrano w Polsce jako kompromitację, ale z drugiej strony warto przypomnieć, że Łotysze dysponowali wówczas całkiem solidną drużyną. Na przykład Marians Pahars w latach 1999-2006 występował z powodzeniem w Southampton FC, Andrejs Rubins w Crystal Palace (2000-03), Juris Laizans w CSKA Moskwa (2001-05). Inną gwiazdą zespołu był Maris Verpakovskis, który po odejściu ze Skonto Ryga grał m.in. w Dynamie Kijów, Getafe, Celcie Vigo i Hajduku Split.
Łotysze zajęli drugie miejsce w polskiej grupie, następnie okazali się lepsi w barażach o awans od Turków. A w turnieju finałowym w Portugalii, choć nie wyszli z grupy, potrafili zremisować z Niemcami 0:0.
W czerwcu 2013 biało-czerwoni zaliczyli wpadkę z… Mołdawią. W eliminacjach mistrzostw świata 2014, za kadencji trenera Waldemara Fornalika, reprezentacja zremisowała w Kiszyniowie 1:1, a wynik został ustalony już do przerwy. Na gola Jakuba Błaszczykowskiego w siódmej minucie odpowiedział pół godziny później Eugen Sidorenco.
Wtedy jednak Polska była notowana znacznie niżej niż obecnie. W lipcu 2013 roku w rankingu FIFA, również na skutek remisu z Mołdawią, zajmowała dopiero 75. miejsce. Mołdawia awansowała wówczas ze 134. na 125. lokatę.
Wyjazdowy remis z teoretycznie znacznie słabszym rywalem Polacy zanotowali także 4 września 2016 roku – 2:2 w Astanie z Kazachstanem 2:2 na inaugurację eliminacji mistrzostw świata 2018.
Ta wpadka była jednak w pewnym sensie… wkalkulowana w tamtejsze eliminacje. Nawet niektórzy działacze PZPN przewidywali kłopoty z Astanie. Podopieczni trenera Adama Nawałki dwa miesiące wcześniej dotarli do ćwierćfinału Euro 2016, gdzie dopiero w rzutach karnych musieli uznać wyższość późniejszych triumfatorów – Portugalczyków.
W PZPN obawiano się, że po sukcesie we Francji taki „przeskok” i mecz na sztucznej murawie w dalekim Kazachstanie może być trudny, m.in. pod względem mentalnym.
Polacy do przerwy prowadzili 2:0, ale między 51. i 58. minutą dwie bramki dla Kazachstanu zdobył Siergiej Chiżniczenko, były napastnik m.in. Korony Kielce. Jak się okazało, ten remis nie zaszkodził kadrze Nawałki, która awansowała bezpośrednio na mundial w Rosji.
Przed istnieniem rankingu FIFA biało-czerwonym również zdarzały się wpadki. W październiku 1984 roku kadra prowadzona przez Antoniego Piechniczka zremisowała w Mielcu z Albanią 2:2 w eliminacjach MŚ 1986. Wprawdzie Albańczycy okazali się mocni dla każdego w grupie (pokonali u siebie Belgów 2:0 i zremisowali z Grecją 1:1), ale Polska była wówczas trzecim zespołem świata – taką lokatę zajęła w MŚ 1982. Mimo remisu kadra Piechniczka poleciała w 1986 roku na mundial do Meksyku.
Bardziej kosztowny okazał się remis 0:0 z Cyprem w Gdańsku w kwietniu 1987 roku, ponieważ ekipa Wojciecha Łazarka nie zdołała awansować później do mistrzostw Europy 1988.
„Przedwczesny dyngus piłkarzy” – zatytułował relację z rozegranego tydzień przed Wielkanocą meczu z Cyprem „Przegląd Sportowy”. Drużyna gości była wtedy outsiderem europejskiego futbolu.
Kadra pod wodzą Probierza zaliczyła nieudany 2024 rok, z szybkim odpadnięciem z mistrzostw Europy w Niemczech oraz spadkiem jesienią z dywizji B Ligi Narodów. Wtedy jednak tłumaczono to m.in. siłą rywali i budową zespołu na eliminacje mundialu. Porażka z Finlandią obala oba argumenty…
Maciej Białek (PAP)
bia/ pp/
Artykuł Blamaż w Helsinkach. Finlandia pokonała Biało-Czerwonych 2:1 pochodzi z serwisu Nowy Dziennik.
czytaj cały artykuł...