Kijowskie pomruki. Ukraińcy wściekli po decyzji warszawskiego Sejmu
18 czerwca 2025
Sejm Rzeczypospolitej Polskiej przyjął wreszcie Ustawę o ustanowieniu 11 lipca Narodowym Dniem Pamięci o Polakach – Ofiarach Ludobójstwa dokonanego przez OUN i UPA na ziemiach wschodnich II Rzeczypospolitej Polskiej. Święto to Polacy obchodzili już wcześniej, ale na mocy uchwały Sejmu, czyli aktu niższej rangi. Nie wszyscy więc chcieli upamiętniać 11 lipca i nie uważali tej daty za ważną. Obecnie ranga tego święta jest inna – zostało ustanowione ustawą!
Obchodzący je ludzie nie muszą już obawiać się, ze zostaną zakwalifikowani jako „ruscy agenci”. By właśnie tak ich postrzegać, od dawna zabiega, mające się w Polsce bardzo dobrze, proukraińskie lobby. Uchwalenie ustawy w tej sprawie przyjęto w Kijowie z pomrukami. Ukraińskie MSZ stwierdziło, że „ocenia decyzję Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej o ustanowieniu 11 lipca Dniem Pamięci Ofiar tzw. ludobójstwa dokonanego przez OUN-UPA na wschodnich terenach II Rzeczypospolitej jako taką, która stoi w sprzeczności z duchem dobrosąsiedzkich stosunków między Ukrainą a Polską”.
Reakcji ukraińskiej dyplomacji nie ma się co dziwić. Od dawna państwo ukraińskie twierdzi bowiem, że na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej nie było żadnego ludobójstwa. Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) i utworzona przez nich Ukraińska Powstańcza Armia (UPA) to ukraińscy patrioci, z ofiary życia których powstała dzisiejsza Ukraina. Nie są więc żadnymi zbrodniarzami, którzy mają ręce unurzane w polskiej krwi, ale bohaterami godnymi najwyższego szacunku. Jeżeli Polacy chcą się pojednać z Ukraińcami, to powinni to uznać i zjednoczyć się w oddawaniu im hołdów i czci. By ułatwić to zadanie Polakom, władze ukraińskie, zwłaszcza w obwodach na zachodzie kraju, co krok stawiają pomniki zbrodniarzom, nawet pomniejszym. By Polacy daleko nie musieli chodzić, często pomniki zbrodniarzy są stawiane przez władze obok grobów ich ofiar, co jest szczególnym naigrywaniem się z uczuć Polaków.
Jako przykład może służyć Janowa Dolina, obecnie Bazaltowe, gdzie pomnik zbrodniarzy-katów sąsiaduje z grobami ofiar, czyli prochami pięciuset Polaków spalonych żywcem. Nie jest to bynajmniej jedyny przykład bezczeszczenia miejsca polskiej pamięci narodowej. Władze ukraińskie poprzez taką praktykę nie chcą jedynie przekonać przypadkowych polskich turystów, niemających wiedzy historycznej – wśród młodych tacy dominują – że to Polacy mordowali Ukraińców, a ci się tylko bronili, ale wciskać to kłamstwo także własnym obywatelom.
Legła u podstaw eksterminacji
Władze ukraińskie stawiają pomniki zbrodniarzom nie tylko w miejscach, gdzie mordowali Polaków, ale i w największych miastach Ukrainy. Stepan Bandera, którego ideologia legła u podstaw ukraińskiego ludobójstwa, dokonanego na Polakach na Wołyniu, Polesiu i Lubelszczyźnie, a także w Małopolsce Wschodniej oraz Polsce południowo-wschodniej, ma pomniki nie tylko we Lwowie, ale także w Iwano-Frankiwsku, Stryju, Drohobyczu, Borysławiu. Kołomyi, Buchaczu, Kamionce Bużańskiej, Mościskach, Uhrynowie Starym, Tarnopolu czy Strusowie. Chęć budowy podobnych monumentów zgłosiły też inne miasta. Ich władze przestraszyły się pewnie, że odstają od państwowej ideologii, której symbolem jest właśnie postać Stepana Bandery.
Stepan Bandera jest też honorowym obywatelem kilkudziesięciu miast, z których największe to: Lwów, Tarnopol, Iwano-Frankiwsk, Truskawiec, Brody, Żołkiew, Trembowla, Jaworów, Nowojaworowsk, Borysław, Radziechów, Dublany, Rawa Ruska, Kołomyja i wiele innych. Nazw miejscowości, w których są ulice Stepana Bandery, nie ma nawet co wymieniać. Po 2022 roku w ponad 500 miejscowościach nazwano ulice jego imienia. Od 2012 roku we Lwowie wręcza się też coroczną Nagrodę im. Stepana Bandery.
O Banderze śpiewa się pieśni
Heroizacji postaci Bandery służą też muzea. Mieszczą się one m.in. w Stryju, Uhrynowie Starym i Dublance. W rocznicę urodzin Bandery odbywają się tam nazistowskie marsze z pochodniami, których uczestnicy wznoszą banderowskie hasła. O Banderze śpiewa się nawet pieśni. Ich przykładem jest utwór Bat’ko nasz Bandera, Ukrajina maty – to coś w rodzaju nieformalnego hymnu środowiska banderowców. W Internecie krąży m.in. w wykonaniu chóru studentów teologii pod kierunkiem Anatolija Zienkiewicza.
Podobnym kultem co Bandera jest otoczony na Ukrainie Roman Szuchewycz, ale i inni herosi. Trudno poruszać się po tym kraju, by nie natknąć się na jego przejawy. Wszelkie próby środowisk tłumaczących Ukraińcom, że ten narastający kult nazistowskich zbrodniarzy w opinii polskiego społeczeństwa jest co najmniej niestosowny, były przez przedstawicieli Kijowa odrzucane. Dobitnie wyraził to prezydent Łeonid Krawczuk, który zapomniał o swoich słowach potępiających zbrodnie ukraińskiego nacjonalizmu, oświadczając, że Polakom nic do ukraińskich bohaterów. Takie jest też de facto stanowisko ukraińskich władz. Heroizując ich na państwowym szczeblu, bezczelnie protestują przeciwko czczeniu w Polsce pamięci bezbronnych i niewinnych ofiar cywilnych, zamordowanych z azjatyckim okrucieństwem. Każdy Ukrainiec ma wierzyć, że to są bohaterowie, którzy walczyli o wolność Ukrainy.
Uznanie przez Sejm RP, że ci „bohaterowie” dopuścili się – jak czytamy w ustawie – „zbrodni ludobójstwa” i „zamordowali ponad sto tysięcy Polaków, głównie mieszkańców wsi, zniszczyli ich mienie i doprowadzili do uchodźstwa z Kresów Wschodnich II Rzeczypospolitej setek tysięcy Polaków” jest dla wszystkich, lansujących ideologię banderowską na Ukrainie, rzuceniem rękawicy. Zdają sobie bowiem sprawę, że decyzja Sejmu RP może mieć dalsze następstwa.
Ludobójstwo ludności polskiej
Ludobójstwo ludności cywilnej jest zbrodnią przeciw ludzkości i nie podlega przedawnieniu. Polska po powiedzeniu A, może też powiedzieć B i uznać Organizację Ukraińskich Nacjonalistów oraz Ukraińską Powstańczą Armię za organizacje zbrodnicze. Taki krok ze strony władz polskich byłby jak najbardziej logiczny i uzasadniony. Czy tak będzie – nie wiadomo. Niemniej jednak przyjęcie ustawy stwierdzającej, że „męczeńska śmierć z powodu przynależności do narodu polskiego zasługuje na pamięć w formie dnia wyróżnionego corocznie przez państwo polskie, w którym ofiarom będzie oddawany hołd”, brzmi bardzo mocno. Podobnie jak zapewnienie, że Narodowy Dzień Pamięci o Polakach – Ofiarach Ludobójstwa dokonanego przez OUN i UPA na ziemiach wschodnich II Rzeczypospolitej Polskiej ma być świętem państwowym. Powinno to ułatwić stawianie w Polsce pomników ofiarom rzezi dokonanej przez ukraińskich nacjonalistów. Środowiska czczące ich pamięć miały jak dotąd rzucane kłody pod nogi.
Artykuł Kijowskie pomruki. Ukraińcy wściekli po decyzji warszawskiego Sejmu pochodzi z serwisu NCZAS.INFO.
czytaj cały artykuł...