Drużyna Lin Yu-Ting, we współpracy z krajową federacją, otwarcie ogłosiły rezygnację z udziału w turnieju, by „nie narażać zawodniczki na ewentualne wykluczenie już po przybyciu na miejsce”.
World Boxing to organizacja, która od pewnego czasu zarządza światowym boksem. Ogłosiła niedawno nowe wytyczne, zgodnie z którymi zawodniczki powyżej 18. roku życia muszą przejść testy genetyczne w celu ustalenia ich biologicznej płci. Metoda ta ma opierać się na badaniu obecności genu SRY, znajdującego się na chromosomie Y, przy pomocy testu PCR. To metoda stosowana w badaniach naukowych, diagnostyce medycznej i kryminalistyce.
Każda zawodniczka, która ukończyła 18 lat i została zgłoszona do zawodów organizowanych przez World Boxing, będzie musiała przejść taki test. Według federacji, test ten „błyskawicznie pozwoli ocenić płeć urodzeniową i rozwieje wątpliwości dotyczące dopuszczenia danej bokserki do rywalizacji”.
Decyzja World Boxing dot. wprowadzenia testów płci to efekt kontrowersji związanych z udziałem Imane Khelif z Algierii oraz Lin Yu-Ting w igrzyskach olimpijskich w 2024 w Paryżu. Obaj mężczyźni sięgnęli po złote medale, mimo zarzutów dotyczących ich płci biologicznej. Tajwańczyk w finale swojej kategorii pokonała Polkę Julię Szeremetę.
Zarówno Imane Khelif, jak i Lin Yu-Ting, zostali zdyskwalifikowani podczas mistrzostw świata w 2023 roku. Wówczas decyzję podjęło Międzynarodowe Stowarzyszenie Boksu (IBA) z uwagi na nieprzejście testów płciowych przez obu zawodników. Mimo tego wystartowali w Paryżu, ku uciesze europejskich genderystów.
NASZ KOMENTARZ: Nie od dziś twierdzimy, że skrajnie lewicowy genderyzm-neołysenkizm został wymyślony po to, by dyskryminować w różnych dziedzinach życia prawdziwe kobiety. To jest prawdziwe „piekło kobiet”, nie brak dostępu do możliwości zamordowania własnego dziecka.
Polecamy również: Ukraińska firma „załatwia” polskie obywatelstwo za 2 tys. euro