← menu

Newsy24 Bez Cenzury

Aktualności 24/7

6 lipca 2025


Pogozelski do Rady Miasta


Paul Pogozelski kandyduje do Rady Miasta Nowego Jorku w dystrykcie 30., który obejmuje dzielnice na Queensie zamieszkałe przez Polonię, czyli Middle Village, Glendale, Maspeth, Ridgewood, część Woodside, Woodhaven, Elmhurst i Rego Park. Zalicza się do umiarkowanych demokratów, mieszka z rodziną na Middle Village, gdzie znany jest z działalności społecznej.

Nie często można zobaczyć na karcie do głosowania w Nowym Jorku polsko brzmiące nazwisko. Proszę zdradzić nam jego pochodzenie.

Nazwisko mam po ojcu. Jestem trzecią generacją imigrantów z Polski. Moja mama jest włoskiego pochodzenia. Mój dziadek Pogozelski urodził się w Pensylwanii, a potem z rodziną osiadł na Brooklynie, a konkretnie na Clay Street na Greenpoincie. Mój dziadek Pozelski walczył w II wojnie światowej, w Normandii. Był zasłużonym bohaterem. Niezwykły człowiek. Obaj moi dziadkowie zresztą byli wspaniałymi ludźmi.

Co Pana sprowadziło na Middle Village?

Przeprowadziliśmy się tu z Long Island z żoną i dziećmi w 2017 r. Prowadziłem wówczas firmę z siedzibą na Middle Village, która pochłaniała kilkanaście godzin dziennie mojego czasu. Często wracałem do domu o 2 nad ranem, a wyjeżdżałem bardzo wcześnie, gdy moje dzieci jeszcze spały. Przez to mało je widziałem. Postanowiliśmy z żoną poszukać domu na Middle Village, żebym mógł pracować bliżej domu. Middle Village to jak Long Island, tylko na Queensie. Teraz moja żona bardzo mi pomaga, zarządza moją kampanią wyborczą, albo zajmuje się dziećmi, gdy ja jestem na spotkaniach z wyborcami.

Na Middle Village znany jest Pan wielu mieszkańcom ze swojego zaangażowania w Middle Village Players Roller Hockey League, którą prowadzi pan od kilku lat w Juniper Valley Park, który dzięki Panu zaangażowaniu stał się czystszym i bezpieczniejszym miejscem.

Z hokejem na rolkach zapoznał mnie nauczyciel pianina moich dzieci. Nigdy wcześniej nie grałem w ten sport, bo on też jest o wiele mniej znany niż piłka nożna czy baseball. Nawet nie wiedziałem, że w parku, gdzie moja żona często chodziła na plac zabaw z dziećmi, są boiska do różnych sportów. On był też trenerem i pokazał nam boisko. Kupiliśmy rolki synowi, a on bardzo wciągnął się w ten sport. Chodził na boisko nawet ze złamaną ręką w gipsie. 

Widziałem jego zainteresowanie, ale też widziałem, jak popołudniami nastolatki grali w hokeja na rolkach, zamiast siedzieć na telefonach. Raz w roku przychodzili tam starsi panowie na Craig Allen Memoriał Game. Z podziwem patrzyłem jakie tworzą zgrane grupy, gdzie każdy do każdego z szacunkiem się odnosi. Chciałem, żeby moje dzieci też stały się częścią takiej społeczności i zaczęliśmy chodzić na boisko.

Codziennie jednak widzieliśmy tam potłuczone butelki, pozostawione przez nocnych bywalców, niesmaczne grafitti, odchody psie. Czasem przez godzinę sprzątaliśmy teren zanim dzieci zaczęły trenować. 

Poznałem wtedy Eileen Moloney, która pod koniec lat 90-tych doprowadziła do budowy James Rohan Rink w Juniper Park i przez 10-15 lat prowadziła ligę z jej synami. Ona mi pokazała jak prowadzić drużynę, jak ubiegać się o pozwolenia i jak zaangażować się lokalnie. W końcu mnie przekazała pieczę nad drużyną, której nazwę zmieniliśmy z Middle Village Roller Hockey League na Middle Village Players – Roller Hockey League (MVP).

Nasza liga rosła w siłę, stworzyliśmy logo, założyliśmy organizację non-profit, wykupiliśmy ubezpieczenie. Zainwestowaliśmy w nową tablicę wyników, dzięki pomocy stanowego senatora Josepha Abbaddo udało nam się zdobyć 275,000 na naprawę pęknięć na boisku. Nawiązaliśmy kontakty z innymi politykami reprezentującymi naszą okolicę.

Potem członkowie MVP zaczęli się angażować w inne inicjatywy lokalne, jak np. akcje sprzątania publicznej przestrzeni. W tej sposób reaktywowaliśmy lokalną społeczność, która odizolowała się po pandemii. Teraz jesteśmy jak jedna wielka rodzina.

MVP to nie wszystko. Zaangażował się Pan też w MIddle Village Property Owners and Residents Association…

Tak w maju 2023 roku, mniej więcej w tym samym czasie, gdy przejmowałem ligę ze znajomym wzięliśmy udział w spotkaniu tej organizacji. Okazało się, że organizacja, która istniała od 90 lat i miała na swoim koncie wiele inicjatyw, podupadała, nie generowała zainteresowania i była na skraju zamknięcia. Na tym spotkaniu zapytano, czy ktoś nie zechciałby przejąć pieczy nad nią. Zdecydowałem się zaangażować, wraz z żoną i moim księgowym. Wyprowadziliśmy formalne kwestie na prostą, zorganizowaliśmy dwa fundraisery (z Raymond and Flannigan i California Pizza Kitchen), nawiązaliśmy kontakty z lokalnymi politykami, zaczęliśmy organizować akcje sprzątania okolicy. 

To właśnie do tych lokalnych inicjatyw zaangażowaliśmy też rodziny z drużyny Rolley Hockey, dzięki temu dzieci mogły wyrobić sobie godziny w pracy społecznej, które potrzebują do szkoły. Nawiązaliśmy współpracę z “green team” na Forest Hills, z biurem senatora Addabbo i zorganizowaliśmy pierwsze sprzątanie na Metropolitan Avenue w czerwcu 2024. W ciągu roku, podobne inicjatywy zorganizowaliśmy potem na Metropolitan i Myrtle Avenue i w Juniper Park. Weszliśmy we współpracę z Vietnam Veterans Memoriał na Glendale by wesprzeć ich w akcji sprzątania oraz zasądzania drzew.

Dla dzieci takie inicjatywy to duża lekcja życia. Uczą się, że niszczy się szybko, ale proces odbudowy czy naprawy jest o wiele bardziej czasochłonny i skomplikowany. 

Z czego jest Pan najbardziej dumny jeśli chodzi o pracę społeczną?

Reaktywacja społeczności, dzieci i całych rodzin. Dzięki naszej działalności sportowej  w parku maja rodzina nawiązała kontakty z innymi rodzinami, których dzieci chodzą do lokalnych szkół publicznych, katolickiej, żydowskiej. Mój syn zna dzieci z naszej ligi i spoza niej. Razem grają w koszykówkę, biegają, grają w piłkę, jeżdżą na rowerze. 

Cieszę się, że na około 120 rodzin w naszej lidze 35-40 to rodziny pochodzenia polskiego. To dla nich w soboty mamy później treningi, bo chodzą do polskiej szkoły. Ich rodzice to ciężko pracujący ludzie i mocno zaangażowani w ligę.

Wdzięczny jestem żonie, że mnie wspiera we wszystkich inicjatywach, którym się poświęcam. Widzi, jak wiele dobrego robią dla lokalnej społeczności, ale też że służą naszym dzieciom. Wiem, że moje zaangażowanie w MVP i Property Owners Association a teraz kampania oraz sukcesy, które odnoszę w biznesie czy w zaangażowaniu społecznym dają dobry przykład dla moich dzieci, uczą ich pewności siebie i nawiązywania kontaktów.

Poza tym, dzięki MVP i innym inicjatywom, w które się angażujemy, nasze dzieci mają rodzinę poza naszą rodziną. Moich dobrych przyjaciół poznałem dzięki lidze, moje dzieci mają przyjaciół dzięki lidze. Wspólnie obchodzimy urodziny, troszczymy się o siebie nawzajem. Wszystkie dzieci w MVP traktuję jak swoje własne. Nie da się kupić tego, co taka zgrana społeczność daje.

W Pana programie wyborczym jest wiele kwestii, w tym m.in.: bezpieczeństwo publiczne, ochrona parków, przystępne cenowo mieszkania. Które kwestie są dla Pana najważniejsze?

Głównie chodzi o trzy najważniejsze sprawy, które się zazębiają: edukacja, bezpieczeństwo publiczne i parki. Parki budują lokalną społeczność, bezpieczeństwo publiczne wzmacnia lokalną społeczność, podobnie jak edukacja. No i oczywiście pomoc i usługi dla seniorów.

W kwestii bezpieczeństwa publicznego – musimy dbać o to, żeby małe przedsiębiorstwa, które działają przy nowojorskich ulicach były bezpieczne, aby ludzie czuli się bezpiecznie idąc np. do sklepu czy zakładu, żeby wspierali małe firmy będąc ich klientami. W sklepie, czy lokalnym zakładzie poznajesz ludzi i stajesz się częścią lokalnej społeczności. Podobnie w parkach. 

W 114 miliardowym budżecie miejskim dla parków przeznaczonych jest mniej niż 1 procent funduszy. Miejski wydział parków, któremu podlega nie tylko nasz Juniper Park, ale setki parków w całym mieście nie ma wystarczających funduszy na szybkie sprzątanie szkła czy innych śmieci, czyszczenie grafiki, czy dbanie o ich wygląd. Fundusze, którymi ten departament dysponuje ledwo starczają na podstawową obsługę. Potrzebujemy oddolnych programów obywatelskich w każdej dzielnicy, w ramach których mieszkańcy wezmą inicjatywę w swoje ręce. Jako radny, chcę się spotkać z lokalnymi liderami i grupami zainteresowań – czy to tymi skupionymi wokół piłki nożnej czy innymi – w moim dystrykcie i potworzyć takie inicjatywy. Chcę im pomóc się organizować, dać im pomysły, i oni mogą być kluczowym ogniwem w dbaniu o czystość i bezpieczeństwo naszych dzielnic.

Jeśli chodzi o edukację, mamy wiele dzieci które mają problem z czytaniem. Wiem, bo po pandemii zająłem się uczeniem moich dzieci, żeby nadrobiły braki. Ale zdaję sobie sprawę z tego, że nie każdy rodzic może sobie na to pozwolić. Uważam, że klasy w szkołach powinny być mniej liczne, potrzebujemy lepszych programów poza szkolnych, potrzebujemy wakacyjnych programów, w których dzieci mogą nadrobić np. braki w czytaniu. Dzieci potrzebują też szkoleń zawodowych.

Poza tym, musimy walczyć o to aby miasto nadal finansowało usługi i centra seniora, gdzie mogą chodzić na zajęcia rekreacyjne, czy uzyskać pomoc socjalną. 

Ja jestem gotowy, żeby podwinąć rękawy, zaangażować się i walczyć o te kwestie, jedna po drugiej. Chcę pokazać, że jeżeli wyborcy zagłosują na mnie, to głosują na kogoś, kto ma na swoim koncie zaangażowanie społeczne, komu nie chodzi o to, żeby zarobić pieniądze na funkcji w radzie miasta. Ja chcę coś dobrego zrobić dla nich. Moim celem jest działanie na rzecz lokalnej społeczności i jej dobra.

Gdy nowojorczycy będą głosować na radnych będą również głosować na burmistrza. Czy wśród kandydatów na to stanowisko jest ktoś z kim chciałby Pan pracować jako radny?

Dobrze znam Jessicę Ramos, stanową senator. Jest trochę bardziej lewicowa niż ja, ale uważam, że byłaby bardzo dobrym burmistrzem. Troszczy się o mieszkańców jej dystryktu, słucha ich potrzeb. Robi to, co jest najlepsze dla jej dystryktu. To kolejna osoba, którą poznałem dzięki Roller Hokey. Wierzę, że będzie właściwą osobą na stanowisku burmistrza. W przeciwieństwie do innych kandydatów, ona nie ma negatywnej historii, tzw. “bagażu”. To bardzo silna i mądra kobieta, która sobie poradzi z problemami miasta.

Zapowiadane przez waszyngtońską administrację cła na produkty z całego świata dadzą się negatywnie we znaki wszystkim w Ameryce, mieszkańcom i przedsiębiorcom, również w Nowym Jorku. Jak Pan widzi przyszłość kraju i miasta w takiej sytuacji gospodarczej?

Cła zainspirują Amerykanów do lokalnej produkcji, co oczywiście jest bardzo dobre dla kraju i każdego regionu, bo oznacza więcej miejsc pracy. Ale to, co teraz obserwujemy to konieczność bardzo szybkiego przestawienia się na inny system. Te cła na początek sprawią, że ceny z dnia na dzień pójdą w górę. Z jednej strony małe firmy ponoszą koszty związane z rosnącym minimalnym wynagrodzeniem dla pracowników, bo każdy musi się utrzymać, z drugiej strony będzie inflacja, To wszystko to dodatkowy ciężar dla małych przedsiębiorstw.

Niestety wszystkim będzie ciężko. Już teraz małym biznesom trudno jest utrzymać się na rynku. Sam prowadziłem niewielką firmę i wiem z jakimi trudnościami się to wiąże. Na pewno nie chcemy doprowadzić do tego, żeby lokale komercyjne na naszych ulicach świeciły pustkami. Bo to pociągnie za sobą wzrost przestępczości.  

Cła niestety dotkną klientów sklepów etnicznych, których mamy wiele na Maspeth, Middle Village, Ridgewood, Glendale, Elmhurst. To rejon, który jest najbardziej etnicznie zróżnicowany w całym kraju. A tymczasem te sklepy stanowią namiastkę krajów, z których ci imigranci pochodzą. Tam kupują produkty żywnościowe, które przypominają im o krajach ich pochodzenia. Dzięki nim czują się trochę jak w domu. Wyższe cła niestety mogą negatywnie obić się na cenach w tych punktach sprzedaży.

Nowy Jork to unikatowe miasto, w którym mieszkają miliony ludzi z całego świata: Polacy, Ukraińcy, Włosi, Latynosi. Długo tu można wyliczać. Imigranci zbudowali to miasto z gospodarczego punktu widzenia, ale też kulturowo go wzbogacili, bo każda grupa etniczna coś ze sobą przywozi, co potem stanowi część zróżnicowanej panoramy kulturowej miasta. Gdy Pan wejdzie do rady miasta, czy będzie Pan walczył o to, by Nowy Jork nadal był przyjazny dla imigrantów, czy składnia się Pan ku poglądom obecnej administracji w Waszyngtonie?

Moi przodkowie emigrowali do Nowego Jorku z Włoch i z Polski. W naszym dystrykcie mamy imigrantów z różnych stron świata i o różnym statusie imigracyjnym. Kryminaliści muszą ponieść konsekwencje, ale jestem przeciwny masowym deportacjom.

We wszystkim musi być zachowany balans. Ten balans się zatracił, gdy do naszego kraju nagle wjechała masa migrantów, którzy potem byli transportowani do takich miast jak Nowy Jork, który jest bardzo hojny jeśli chodzi o pomoc. Nowojorczycy to hojni ludzie. Teraz ci ludzie czekają na azyl i czerpią z naszych środków, odbierając je mieszkańcom miasta, którzy płacą podatki i potrzebują pomocy.

Moim zdaniem powinniśmy umożliwić im legalne pójście do pracy, by mogli zarabiać na siebie i płacić podatki. Ten proces legalizacji powinien być przyspieszony dla migrantów tych nowych oraz tych, którzy mieszkają tu od wielu lat i ciągle czekają na to, aby ich proces imigracyjny został uregulowany.

Czworo innych kandydatów ubiega się o tę samą pozycję co Pan. Dlaczego wyborcy w dystrykcie 30. powinni głosować na Pana

Mam ogrom energii, którą chcę spożytkować na rzecz naszej społeczności. W tym bardzo wspiera mnie moja rodzina. Mam doświadczenie w prowadzeniu małej firmy. Wiem jak się prowadzi negocjacje. Będę stanowczy, ale też wiem jak słuchać ludzi. Gdy zostanę wybrany to będę walczył o to, aby nasz dystrykt był odpowiednio reprezentowany i aby otrzymał maksymalną możliwą ilość funduszy stanowych, miejskich i federalnych.

Będę skutecznie współpracował z władzami federalnymi i stanowymi, gdzie mam już wypracowane koneksje, by pomóc im w inicjatywach dla miasta planowanych na ich poziomach. Ale też będę chciał się upewnić, że otrzymamy wystarczającą ilość funduszy federalnych potrzebnych na zabezpieczenia przeciwpowodziowe – bo w rejonie Middle Village, Maspeth, Ridgewood, Elmhurst i Rego Park powodzie to poważny problem. Rząd federalny ma fundusze przeznaczone na zabezpieczenia przeciwpowodziowe. Będę chciał współdziałać z naszą kongresmanką Grace Meng, by uzyskać pieniądze na ten cel.

Z władzami stanowymi będę chciał współpracować m.in. w kwestii starych drzew w naszym rejonie, które trzeba ściąć, a na ich miejsce posadzić nowe. 

A poza tym, wiem, że ubiegam się o stanowisko radne z właściwych powodów, czyli dla dobra mieszkańców naszego dystryktu. A moja kampania w 95% procentach jest finansowana przez lokalną społeczność.

Rozmawiała: Aleksandra Słabisz


Prawybory w mieście Nowy Jork odbywają się 24 czerwca 2025 r.

Wczesne głosowanie: 14 czerwca do 22 czerwca 2025 r.

Do 14 czerwca można wpisać się w rejestr wyborców

Więcej na temat wyborów w Nowym Jorku: www.nycvotes.org

Zarejestruj się do wyborów: https://e-register.vote.nyc/


Autor zdjęć: archiwum kandydata

Artykuł Pogozelski do Rady Miasta pochodzi z serwisu Nowy Dziennik.

Oceń
czytaj cały artykuł...

Więcej artykułów od dziennik.com

Newsy24 Bez Cenzury
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.