Jak twierdzą funkcjonariusze, po nakryciu Ukraińca na gorącym uczynku, gdy się przebudził, zaczął twierdzić, że „dostał się do mieszkania przez niebo” i potrafi otworzyć każde drzwi. Ostatecznie, wobec niezbitych dowodów, przyznał się do kradzieży z kasetki 300 złotych i wyjaśnił, że wydał je na alkohol w pobliskim sklepie.
Ciekawostkę stanowi dodatkowo fakt, że podczas sprawdzania danych osobowych złodzieja w systemie informatycznym, policjanci ustalili, że Ukrainiec jest poszukiwany przez niemieckie służby. Miał bowiem wcześniej złamać prawo na terenie ich kraju.
Obrzydliwy włamywacz usłyszał w prokuraturze zarzut kradzieży z włamaniem, za co teoretycznie grozi mu do 10 lat pozbawienia wolności. Niestety, znając „polskie” sądy, nie dostanie żadnego wyroku, gdyż zostanie szybko wypuszczony na wolność i „zniknie”, podobnie jak wcześniej zniknął z Niemiec.
Polecamy również: Imane Khelif wykluczony z zawodów bokserskich kobiet