← menu

Newsy 24 bez cenzury

Zawsze aktualne wiadomości

27 grudnia 2024


Przeludnione mieszkanie wzbronione


Oceń

Od niepamiętnych czasów Nowy Jork cierpi na niedobór mieszkań, które często, pomimo niskiego standardu, osiągają astronomiczne ceny, co mało-zarabiających wypycha na ulicę. W związku z tym burmistrz Eric Adams przedstawił ambitną propozycję zmian stref mieszkaniowych, zwaną „City of Yes”. Zachęca ona do budowy w mieście miejsc zamieszkania, zawierających zdroworozsądkowe pomysły, jak choćby takich, które zezwalają na budowę mieszkań powyżej wielkopowierzchniowych sklepów i złagodzenie kosztownych ograniczeń budowy nowych parkingów.  

Ruch ten pod wieloma względami przypomina powrót do złotej ery przed wprowadzeniem planowania przestrzennego, kiedy w mieście wyrastały rzędy szeregówek i kamienic, liczone w tysiącach. Ale tylko w Nowym Jorku pomysł na zwiększenie podaży mieszkań, będący najlepszym sposobem na zaspokojenie zwiększonego popytu, może być powodem kontrowersji. 

Governor Kathy Hochul, Mayor Eric Adams, and MTA Chair & CEO Janno Lieber announce a Subway Safety Plan at Fulton Transit Center on Fri., February 18, 2022.

(Marc A. Hermann / MTA)

Jedną z propozycji burmistrza Adamsa, nieobciążoną kosztami, ale zmniejszającą wydatki na „dach nad głową”, jest lepsze wykorzystanie mieszkań już istniejących. Przestarzałe, ale ciągle funkcjonujące prawo, o którym mało kto wie, stoi na przeszkodzie właścicielom i najemcom nieruchomości w udzielaniu lokum „osobom niespokrewnionym” nawet wtedy, gdy dom czy mieszkanie ma pustą sypialnię. Niesamowite w mieście będącym synonimem liberalizmu prawo o współlokatorach zabrania „zamieszkiwania w lokum więcej niż trzech niespokrewnionych osób i prowadzenia wspólnego gospodarstwa domowego”. 

Co to oznacza dla przeciętnego nowojorczyka 

Starsze małżeństwo z Brooklynu, czy Queensu, mające problemy z zapłatą ciągle rosnącego podatku od nieruchomości, nie może udostępnić młodej parze z dzieckiem nieużywanego pokoju, co finansowo byłoby korzystne dla obu stron. Podobnie sprawa ma się w systemie budownictwa socjalnego, gdzie prawie 30 procent mieszkań jest klasyfikowanych jako niedostatecznie zajętych – nie można podnająć pustych sypialni tysiącom z listy oczekujących. 

Niedawne dane opublikowane przez Housing and Vacancy Survey for New York pokazały, że tylko 10 procent z 3,1 milionów mieszkań zamieszkują „niespokrewnieni”. W nieruchomościach zajmowanych przez ich właścicieli liczba ta spada o połowę. 

To oficjalne liczby, które nie pokrywają się z rzeczywistością. W mieszkaniach zajmowanych przez imigrantów tłoczy się o wiele więcej osób, niż to możliwe według przepisów. Potwierdzi to każdy, kto skądś do Ameryki przybył, w tym ja. 

Przywoływane tu prawo jest bardziej powszechne niż się przypuszcza i przyczynia się do kryzysu mieszkaniowego. 46 z 56 największych amerykańskich miast, przedmieść i gmin nakłada limit zamieszkania osób uznanych za niespokrewnione. Trudno uwierzyć, że w zatłoczonym Nowym Jorku obowiązują podobne przepisy, jak w prywatnym stowarzyszeniu właścicieli domów w miejscowości Plano w Teksasie, gdzie liczba obcych domowników nie może przekroczyć dwóch. 

Prawo to przyczyniło się do ogromnego spadku liczby Amerykanów przyjmujących lokatorów. Spis powszechny pokazuje, że sto lat temu 3 procent domostw przyjmowało najemców, później liczba ta spadła do jednego procenta. W czasie wielkiego napływu imigrantów do Nowego Jorku na przełomie XIX i XX wieku, nowo-przybyli trafiali do domów i mieszkań, nie jak obecnie do schronisk przekształconych z wysokiej klasy hoteli. 

Prawne restrykcje z wynajmowaniem mieszkań niespokrewnionym osobom przyczyniły się do innego czynnika kryzysu mieszkaniowego: liczby domowników. 

Nie dalej, jak w latach 60-tych ub. wieku średnia liczba osób zamieszkałych pod jednym „dachem” wynosiła 3,33. Po krótkim podskoku w 2020 roku, prawdopodobnie z powodu pandemii Covid-19, nastąpił powolny spadek, który ciągle trwa i w 2021 roku osiągnął najniższy w historii poziom – 2,51 osób. 

Najliczniejszą grupą przyczyniającą się do spadku domowników są ci, którzy mieszkają sami. W 2010 roku było 26 milionów jednoosobowych domostw, obecnie jest ich 37 mln. Logika jest prosta: im więcej z nas mieszka samotnie, tym więcej potrzebujemy mieszkań.   

Przepisy wprowadzone w mieście Nowy Jork pogarszają sprawę jeszcze pod innymi względami. Aby zapobiec przeludnieniu, prawo wymaga, aby każdy domownik miał dla siebie minimum 80 stóp kwadratowych powierzchni.  Jeżeli ledwo wiążąca koniec z końcem para imigrantów chce dzielić mały pokój z kimś innym, prawo winno na to zezwalać. To lepsza opcja, jak lokum w schronisku. 

Ci, których nie stać na zastosowanie się do wymagań stawianych przez nierealne przepisy, będą się gnieździć w wielorodzinnych i wielopokoleniowych mieszkaniach, bo nie mają innego wyboru. Gdy ich byt się poprawi, przeniosą się do większego  lokum. Czy nie znamy tego z własnego doświadczenia 

Autor: Wiesław Cypryś 

Artykuł Przeludnione mieszkanie wzbronione pochodzi z serwisu Nowy Dziennik.

czytaj cały artykuł...

Więcej artykułów od dziennik.com