← menu

Newsy 24 bez cenzury

Zawsze aktualne wiadomości

2 stycznia 2025


Przez sport do wojny


Oceń

Rywalizacja sportowa trwa na dobre. Na każdym szczeblu rozgrywek zawodnicy walczą o jak najlepsze wyniki, które przeradzają się w pieniądze lub dumę. Najwyższym rodzajem dumy jest duma narodowa, kiedy gracz powoływany jest do reprezentacji kraju, ale także możemy rozróżnić dumę regionalną, miejską a nawet okręgową.

Czy sport zbliża ludzi? Tak powszechnie się sądzi, ale ci, którzy tak uważają, chyba nigdy nie byli na meczu piłki nożnej lub w hali, gdzie naprzeciw siebie stają pięściarze. Te dwie dyscypliny, zwłaszcza gdy przeciwnicy nie wywodzą się z tego samego narodu, zaprzeczają stworzeniu nazywanym sportowym współzawodnictwem, a dają poklask niechęci, pogardzie i lekceważeniu w najlepszym przypadku, a dzikiej nienawiści w najgorszym wydaniu.

Mecze drużyn narodowych, gdy stawką jest awans do turnieju głównego mistrzostw świata, Europy, czy Copa America przeradzają się w wojny. Zawodnicy robią wszystko, żeby wygrać, nie stawiając na czystą sportową rywalizację, chwytają się niedozwolonych ruchów i zagrań, żeby unieszkodliwić przeciwnika, a najlepiej go tak sfaulować, żeby służby medyczne zniosły go z boiska na noszach. W tym procederze, choć z pozoru może się to wydawać niepojęte, decydującą cechą nie jest zachowanie zawodników, lecz postawa kibiców, doprowadzających się do białej gorączki na punkcie tych, czy innych spotkań, wierząc w to, że są one wyznacznikiem narodowych wartości i miernikiem prestiżu w świecie.

Przykładów takiego myślenia jest tyle, że można by nimi wypełnić strony grubej książki, więc tu ograniczę się do niedawnych, o których szeroko informowała prasa na całym globie.

Finałowy mecz turnieju piłki nożnej Copa America rozegrany w Miami w lipcu br. pomiędzy Argentyną i Kolumbią zapowiadał się emocjonująco, gdyż na boisku spotykały się dwa najlepsze zespoły zachodniej półkuli, ale zewsząd można było wyczuć napięcie wśród kibiców obu drużyn, szerzej obu narodów. W krajach tych piłka nożna nie jest sportem – jest religią. Każdy mecz obu reprezentacji jest więc wydarzeniem epickim. W tym roku tytułu broniła Argentyna, a dla Kolumbii był to

zaledwie trzeci finał mistrzostw w historii. Wcześniej wygrała turniej w 2001 roku, a w finale była 26 lat przed tą datą.

Jeszcze przed meczem doszło do zamieszek, kiedy grupa kibiców Kolumbii próbowała przedostać się na stadion nie posiadając biletów. Z tego powodu spotkanie rozpoczęło się z 80-minutowym opóźnieniem. Argentyna wygrała 1:0, co wywołało frustrację wśród sympatyków przegranych. Zaczepiali kibiców zwycięzców, a ponieważ byli od nich oddzieleni, atakowali ochroniarzy i porządkowych. Aresztowano 27 osób, a 55 innych zostało wydalonych z kraju. Wśród zatrzymanych znalazł się prezes Kolumbijskiej Federacji Piłkarskiej Ramon Jesurun i jego syn.

Ale nie ten mecz zapisał się z najgorszej strony z wszystkich rozegranych podczas przywoływanego tu turnieju. Było nim spotkanie półfinałowe między Urugwajem i Kolumbią. Piłkarze grali brutalnie, czego efektem była czerwona kartka dla reprezentanta Kolumbii Daniela Munoza jeszcze w pierwszej połowie. Później już było tylko gorzej, a po zakończeniu spotkania zawodnicy obu drużyn wdali się w przepychankę, która przeniosła się na trybuny. Jednym z poszkodowanych był gwiazdor Liverpoolu – Darwin Nunez, który został uderzony w twarz przez jednego z kolumbijskich kibiców.

Co tak właściwie się wydarzyło? Jak przekonywali urugwajscy piłkarze, ruszyli na pomoc swoim rodzinom. Kibice z Kolumbii mieli bowiem stanowić dla nich zagrożenie. Na niebezpieczne incydenty nie zareagowała policja.

Tak ma wyglądać sportowa rywalizacja Zachowanie kibiców na to by wskazywało. Ludzie nie chcą być świadkami widowiska, którego autorzy pokazują swoje umiejętności, pragną zobaczyć jedną ze stron w glorii chwały, najlepiej swoją, a drugą upokorzoną, oczywiście przeciwną. Ich zachowanie nawet, gdy fizycznie nie ingerują w przebieg meczu, wznoszą pochwalne okrzyki na cześć swojej drużyny, a poniżające konkurentów, wygwizdując ich i obrzucając wyzwiskami, udziela się graczom i pobudza ich do walki niezgodnej z przepisami.

Mistrzami w eskalacji dumy narodowej za pomocą meczu piłki nożnej są Anglicy, którzy jak nikt inny nawet z towarzyskiego spotkania swojej reprezentacji narodowej z „jedenastką” innego kraju potrafią wywołać wojnę, ale to temat na oddzielny artykuł, który niebawem postaram się napisać.

Tymczasem, zamiast pleść bzdury o czystej i zdrowej rywalizacji na boisku piłkarskim i ogromnej roli, jaką zawody sportowe odgrywają w zbliżaniu narodów, lepiej zastanówmy się, jak i dlaczego powstał współczesny kult wyższości jednych, a niższości drugich nacji z użyciem sportu.

Autor: Wiesław Cypryś

Artykuł Przez sport do wojny pochodzi z serwisu Nowy Dziennik.

czytaj cały artykuł...

Więcej artykułów od dziennik.com